08 marca 2013

SCHEMATY – czyli słowem chaotycznego wstępu


Pomysł stworzenia bloga Transcontinental Sisters, poświęconego problemowi dyskryminacji kobiet ze względu na płeć, w którym kobiety z różnych stron świata mogłyby wymieniać się zarówno swoimi problemami, doświadczeniami, jak i również stosowanymi rozwiązaniami, zakiełkował w mojej głowie ponad miesiąc temu. Podzieliłam się nim z kilkoma kobietami - z Polski, Bangladeszu, Stanów Zjednoczonych i Hiszpanii i spotkał się z ciepłym, entuzjastycznym przyjęciem. I od tego czasu zamilkłam. Chciałam napisać piękny wstępny post, naszpikowany cytatami i odniesieniami do literatury. Ale ciągle czegoś mi brakowało, coś musiałam doczytać, odkopać fragment, który kołatał mi w głowie. Spisywałam zdania, ale nie byłam w stanie połączyć ich w całość.
Dlatego zamiast wysmakowanego eseju postanowiłam otworzyć ten blog nieco może chaotycznym wyznaniem związanym z kwestią, która od kilku dni powoduje, że chodzę poirytowana i niespokojna. Chodzi o schematy.
Trochę ponad dwa miesiące temu powróciłam z prywatnej wyprawy do Azji. Pieniądze na wyjazd oszczędzałam przez rok, pracując w kilku miejscach na raz i odmawiając sobie codziennych przyjemności. Przede mną był cel i nic innego się nie liczyło. Prawdopodobnie dlatego regularne utyskiwania mojego otoczenia nie szczególnie do mnie docierały.
Ale wróciłam. Na nowo wniknęłam w rzeczywistość. I się zaczęło.
Dlaczego nie zmienisz pracy? Dlaczego nie szukasz dodatkowej pracy? Dlaczego nie robisz doktoratu? Dlaczego nie chcesz zostać księgową? Powinnaś zacząć myśleć o przyszłości. Wyjdź z domu, poznawaj mężczyzn, zacznij wreszcie budować coś trwałego. Nie jesteś coraz młodsza, niedługo młodzi zaczną cię wygryzać. Kocham cię, dlaczego nie chcesz za mnie wyjść?
Lub bardziej oficjalnie:
Powinna Pani myśleć o ciąży, to najlepszy okres na rodzenie dzieci. Tabletki, które pani przepiszę są drogie, ale przecież trzeba zmusić partnera, żeby się dołożył do kosztów antykoncepcji. Czy nie sądzi pani, że bardziej elegancki styl byłby dla pani odpowiedniejszy? Jako kobieta powinna pani posiadać nie tylko kartę debetową, ale przede wszystkim kredytową- przecież nikt nie musi wiedzieć na co wydaje pani pieniądze, a wszyscy wiedzą, że kobiety kochają zakupy.
I bardziej ogólnie:
Wszystkie kobiety marzą o białej sukni i kościele, to wesele, gdzie wszyscy piją już w ogóle nie jest ważne.

Mam ochotę wyć. Pierwszy raz od początku stycznia, chcę wyć. Bo moje aktualne życie mi się podoba. Mam wokół siebie bliskich ludzi. Mój dom stoi zawsze otworem. Są w nim przyjaciele i pojawiają się nowe osoby. Jest dużo radości. Dużo szczęścia.
Nie chcę wychodzić za mąż. O kościele nie marzę, bo jestem ateistką, a w białym wyglądam po prostu źle. Jeśli miałabym wyjść za mąż, to naistotniejsza byłaby dla mnie dobra impreza. Ale póki co nawet nie mam ochoty się wiązać. Tabletki kupuję sama, bo nie zamierzam nikomu dawać prawa do ingerencji w moje wybory, poza tym kto powiedział, że mam stałego partnera?! Dzieci mnie przerażają. Nie buduję niczego trwałego, bo cenię sobie niezależność i pewną niewiadomą ukrytą w przyszłości. Jeśli robię plany, to po to, aby móc je modyfikować. Zakupów nie cierpię, chyba że chodzi o książki, albo bilety lotnicze. Nie marzę o doktoracie, bo wolałabym zrobić studia podyplomowe w kierunku zupełnie niezgodnym z moim dotychczasowym, inżynierskim wykształceniem. A moja praca pozwala mi na wyjazdy i robienie wielu rzeczy z nią niezwiązanych - to dla mnie ważne, mimo, że wolałabym zarabiać więcej.
I jedyne, co mi przeszkadza w realizacji moich mniejszych i większych celów to te niekończące się pytania. I to jedno, które zawsze zadaję sobie sama - czy mężczyźni słyszą ich równie wiele?
W dzisiejszym społeczeństwie, wydawałoby się odartym z tradycyjnych podziałów płciowych, kobiety w dalszym ciągu odgrywają pewne role. Poruszają się po ograniczonym obszarze, otoczonym murem zbudowanym z fraz takich jak “kobiecie nie wypada”, “w tym wieku kobieta powinna”, “damie nie przystoi”. Ile razy słyszałyśmy takie słowa od własnych matek, które najczęściej przecież darzą nas miłością i powtarzają je dla naszego dobra? Ile razu same sobie zadajemy pytanie “czy powinnam”? Mam wrażenie, że o wiele częściej niż nasi bracia, ojcowie, kochankowie, partnerzy, koledzy...
Ten natłok pytań jest jednym z pierwszych impulsów, który spowodował, że postanowiłam założyć tego bloga i zaprosić do współpracy kobiety o pięknych umysłach...
I pierwsze pytanie, jakie zadaję Wam - czytelniczkom i mam nadzieję również czytelnikom - brzmi: “Jakie niechciane role odgrywacie w życiu?”

Data publikacji tego pierwszego, osobistego posta nie jest oczywiście przypadkowa. Obchodzimy dzisiaj światowy Dzień Kobiet. Święto nas wszystkich, bez względu na to, skąd pochodzimy, kim jesteśmy i czy nasza kobiecość jest dla nas ważna. I z okazji tego Dnia wszystkim kobietom życzę, aby odnalazły w sobie i zdefiniowały schematy postawy, które powodują, że nie mogą się w życiu w pełni realizować. Bo to pierwszy krok do osobistej wolności...

WSZYSTKIEGO KOBIECEGO!
Aleksandra Peszkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz